Ef 1,15-23
Przeto i ja, odkąd usłyszałem o wierze waszej w Pana Jezusa i o miłości do wszystkich świętych, nie przestaję dziękować za was i wspominać was w modlitwach moich, aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam Ducha mądrości i objawienia ku poznaniu jego, i oświecił oczy serca waszego, abyście wiedzieli, jaka jest nadzieja, do której was powołał, i jakie bogactwo chwały jest udziałem świętych w dziedzictwie jego, i jak nadzwyczajna jest wielkość mocy Jego wobec nas, którzy wierzymy dzięki działaniu przemożnej siły jego, jaką okazał w Chrystusie, gdy wzbudził go z martwych i posadził po prawicy swojej w niebie ponad wszelką nadziemską władzą i zwierzchnością, i mocą, i panowaniem, i wszelkim imieniem, jakie może być wymienione, nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym; i wszystko poddał pod nogi jego, a jego samego ustanowił ponad wszystkim Głową Kościoła, który jest ciałem jego, pełnią tego, który sam wszystko we wszystkim wypełnia.
Święto Wniebowstąpienia Pańskiego było w czwartek – i być może oglądaliście „Słowo nadziei” na ten dzień, rozmyślanie ks. sen. Romka Brzeziny. Kto oglądał? Pamiętacie, skąd do nas mówił? On jest od lat pastorem w Boguminie, ale mają z rodzinką wybudowany domek na jego ojcowiźnie, czyli w Końskiej. I tak jak my z żoną chodzimy z kijkami, tak on regularnie biega – albo jeździ z dziećmi na rowerze – między innymi po tych terenach, tam gdzieś na granicy Końskiej, Kojkowic i Puńcowa. I tam jest takie pasmo, które zobaczycie, skądkolwiek byście nie patrzyli; trochę tak jak wieża kościoła na Wyższej Bramie, którą widać z daleka z każdej strony. Czy byście patrzyli z Kocobędza, czy z Ropicy, Żukowa lub Mistrzowic, ale tak samo z Dzięgielowa, Goleszowa, Ogrodzonej czy Wilamowic, z każdej strony zobaczycie ten RZĄD DRZEW. To są chyba topole, ale z daleka to wygląda jak takie rzędy cyprysów, które są charakterystyczne dla pejzaży Toskanii. Dlatego my to miejsce z Asią nazywamy „puńcowską Toskanią”. „A, co tam widać? Aha, Toskanię…”.
Właśnie z tej „Toskanii” mówił do nas słowo na czwartek ksiądz Romek. Miejsce trochę takie, jak to, na którym Jezus rozstał się ze swoimi uczniami. A ja pójdę jeszcze dalej i pozwolę sobie powiedzieć, że w ogóle całe święto Wniebowstąpienia Pańskiego jest jak takie wzgórze Toskanii, czy już tej oryginalnej we Włoszech, czy tej naszej, puńcowskiej, tuż na granicy z Cieszynem. Takie miejsce, na które ma być widać. Tak normalnie, gdybyście przejechali tą kilkusetmetrową drogą pod drzewami, być może byście w ogóle nie zwrócili uwagi, gdzie jesteście. Za to z daleka widać wszystko.
Tak jest i z tą chwilą. Kiedy przeżywali ją uczniowie, była jedną z tych „normalnych” chwil spotkania z Jezusem. Widzicie ten paradoks? Nie mogło być mowy o „normalnym” spotkaniu z Jezusem, bo przecież On był już po śmierci – ale i po zmartwychwstaniu! Ale spotykał się z uczniami więcej razy – tak przynajmniej czytamy o tym z ewangelii – dlatego gdy uczniowie tę chwilę przeżywali, nie mogli w pełni rozumieć jej znaczenia; tak zresztą jak nieraz nie rozumiemy doniosłości chwili i my, kiedy coś ważnego przeżywamy. Zrozumiemy dopiero z odstępem. Dopiero z daleka, z pewnej odległości.
Święto Jezusowego Wniebowstąpienia jest taką „Toskanią” i dla nas. Kiedykolwiek spojrzymy w tę stronę, mamy się zaradować: Aaa, to to miejsce, na którym Jezus odszedł od nas do nieba, ale my się tym nie smucimy i nie rozdziawiamy gęby jak wtedy apostołowie, ale cieszymy się, bo to nam przypomina, że On czeka na nas w Królestwie Ojca i ma dla nas przygotowaną imprezę weselną na powitanie, kiedy i my tam dojdziemy na drodze życia.
Kiedykolwiek my z żoną popatrzymy w stronę „puńcowskiej Toskanii”, radujemy się i wspominamy przepiękne chwile przeżyte w przeszłości, właśnie w tej Toskanii oryginalnej. I uczniowe Jezusa kiedykolwiek wspominali chwilę Jego odejścia do Ojca, z pewnością z radością myśleli nie tylko o chwilach z Mistrzem przeżytych, kiedy był tu na ziemi, ale i o tym nieoczekiwanym momencie pożegnania – a także o nadziei na ponowne spotkanie, tym razem już o wiele większe i bardziej uroczyste. Święta cisza Jego odejścia – i niecierpliwe oczekiwanie na świętą chwilę wspólnego świętowania. Wyraźny punkt w krajobrazie naszego chrześcijańskiego życia. Popatrz – przypomnij sobie – i ciesz się! Gdybyście nic innego dzisiaj nie zapamiętali, zapamiętajcie to, bo to z całego święta najważniejsze: POPATRZ – WSPOMNIJ – I CIESZ SIĘ!
Jest więcej takich ciekawych miejsc, na które z radością wspominamy, bo wiążą się z czymś fajnym z przeszłości i z Pisma. Dla nas z żoną takim miejscem jest Efez. Selçuk w dzisiejszej Turcji Egejskiej, miejsce gdzie mieszkał wraz z matką Jezusa Marią apostoł Jan; można nawet odwiedzić domek Marii, ponoć to jest prawdziwe miejsce, choć przez wieki o nim nie wiedziano, zapomniano… Ruiny, a niekiedy całe zachowane elementy budowli czy ich fasad w historycznym centrum tego miasta, portowego w czasach apostołów, dziś oddalonego od morza – ponieważ morze się znacznie „cofnęło” na zachód, o kilka kilometrów. Paweł przeżywał w tym mieście, a przede wszystkim w zborze, który tam był, wiele ważnych dla siebie chwil. Także dziś jest w Selçuku zbór chrześcijański, kiedyś o tym mówiliśmy, nie największy, ale charakteryzujący się szczególnie żywymi, rodzinnymi relacjami; gdzie ludziom jest dobrze razem – jak u nas. I kiedy apostoł Paweł patrzył wtedy na ten zbór – z jego serca wypływała nieustanna modlitwa wdzięczności za to, co wydarzyło się w przeszłości, ale i radosna nadzieja ponownego spotkania. Jak ta „Toskania wniebowstąpienia”. Wystarczy impuls, jakaś wieść od dawno niewidzianych znajomych – i serce się raduje!
Apoštol se raduje, děkuje za lidí blízké srdci, modlí se za ně a píše jim o tom, že přes odloučení a vzdálenost, která je rozděluje, v Kristu mají k sobě pořád blízko. A připomíná, jaké bohatství máme v něm. Abychom si byli vědomí a viděli jasným zrakem, „… k jaké naději nás povolal, jak bohaté a slavné je naše dědictví v jeho svatém lidu a jak nesmírně veliký je ve své moci k nám, kteří věříme. Sílu svého mocného působení prokázal přece na Kristu“… Bůh svoji nesmírnou moc uplatnil tak, že zrazeného, zavrženého a umučeného Krista vzkřísil z mrtvých. To je zvláštní způsob uplatnění moci! Pán Bůh přece také mohl svoji nesmírnou moc použít proti svým nepřátelům! Čteme přeci ve Starém zákoně, že „pronárody neobstojí před jeho hrozným hněvem.“ Copak se to v našem světě zas a znovu nestává – že ten, kdo má momentálně navrch, kdo má větší moc, ji využije k zašlapání svých protivníků do země? Bůh však nedal průchod svému hněvu. Svou velikou moc nevyužil k pomstě a ztrestání nepřátel – ale ke vzkříšení Ukřižovaného. Posadil Ježíše, který ztělesňuje jeho lásku, „po své pravici v nebesích, vysoko nad všechny vlády, mocnosti, síly i panstva, nad všechna jména, která jsou vzývána, jak v tomto věku, tak i v budoucím.“
Za nás ukřižovaný Kristus byl vyvýšen Bohem nad všechny mocipány a diktátory, nad všechny, kteří se snaží budit dojem, že mají úplně všechno ve svých rukou a nemá tím pádem cenu jim nějak vzdorovat. Kristus byl vyvýšen nad všechny, kteří se dál snaží budit strach ve všech kolem a ukousnout si větší sousto, než na jaké jim stačí ústa.
Ty „mocnosti“ tady představují různé faktory, které ovlivňují lidský život a člověk je přitom nemá pod svou kontrolou – od nemocí a postižení přes politické tlaky a otřesy až po přírodní katastrofy či epidemie. Tyhle „moci“ jistě budí respekt a často strach a někdy opravdu výrazně zasahují do lidského žití. Ale nemohou lidský život nezvratně předurčit. Zkrátka: nemají nás ve své moci. Náš Pán vládne i nad nimi.
Rovněž „jména, která jsou vzývána“, nejsou pouze jména božstev, ale třeba také slavných a uznávaných osobností – prostě těch, od nichž mnozí očekávají pomoc, nějakou zásadní změnu k lepšímu. Změnu, která by konečně náš svět vysvobodila z různých bludných kruhů a slepých uliček a nasměrovala ho blíž k trvalému míru, vzájemné toleranci a prosperitě. Co znamená skutečnost, že Kristus je vyvýšen i nad tato jména, klidně ponechám na vašem uvážení.
Vyvýšený Kristus je „svrchovanou hlavou církve, která je jeho tělem.“ Tady je opět třeba velké opatrnosti. Tahle slova rozhodně nemají potvrzovat nějakou vyvýšenost křesťanů nad ostatními lidmi! Právě tak neznamenají, že se křesťané mohou neustále vznášet s hlavou někde v oblacích. Ve skutečnosti je tu zdůrazněn vztah Krista nejenom k církvi, ale také ke světu. K čemu všemu potřebujeme tělo? Tělo je přece také prostředkem komunikace! Kristus právě prostřednictvím svého těla-církve udržuje a rozvíjí komunikaci se světem.
Opravdu tady nejde o žádný „exkluzivizmus“ ve smyslu „mimo církev není spásy.“ Církev je a má být místem, kde je možné se i dnes setkávat s „Kristovou plností“, s bohatstvím jeho darů – prostřednictvím zvěstování radostné zprávy, vysluhování svátostí, prostřednictvím diakonie, služby lásky. Krista, který „přivádí k naplnění všechno, co jest“, je nutné hledat v konkrétním společenství sboru a církve. Nepostradatelnost církve se projevuje právě v tom, že „vyznává Krista jako svou hlavu.“ Vyznáváním Krista slovem i činem dáváme vědět lidem kolem nás, že se mají kam obrátit o pomoc, že je tu někdo, kdo i za ně zemřel a i pro ně vstal z mrtvých.
Kdykoliv jsme tedy unavení na naší cestě, můžeme pozvednout zrak – abychom našli nové povzbuzení. Pro bezprostřední Ježíšovy učedníky byla určitě takovým místem chvíle Ježíšova nanebevstoupení; jisté „Toskánsko nanebevstoupení“: my putujem, a Pán čeká na nás, přijde čas že se opět sejdem, a to bude vskutku slavná a radostná chvíle. OK, nyní je někdy těžko, ale vzpomeňme na to, čím vším On přešel a co zdolal – „Toskánsko“ Božího království na obzoru nám může dodávat sílu. Pavel tímhle zrakem se dívá směrem ke svým milovaným v Efezu a každá zpráva z jeho milovaného sboru mu dodává sílu zvládat těžkostí, pronásledování, vězení… A píše jim i nám: Bůh je Pánem nade vším, jemu vše patří a přijde chvíle, kdy budeme prožívat plnost setkání a radost jeho království. Toto kéž je i pro nás povzbuzením na naší pouti životem. Vzpomínka na minulé chvíle, kdy Pán byl na této zemi – o tom čteme v Písmu – a na to všechno, co jsme my sami zažili na cestě víry; kolik milosti a požehnání jsme již obdrželi a načerpali. A pak uprostřed těžkostí ona naděje na obzoru – Ježíšovo kralování s Bohem Otcem a v Duchu svatém. Budoucnost, která je před námi. Cíl, jež naplňuje novou sílou a nadějí.
Pane Ježíši Kriste, králi slávy, ty jsi vyvýšen nad celý svět. Prosíme tě: Nezanech nás samotné a bez útěchy, ale sesílej nám zaslíbeného Ducha, aby nám byl oporou při všech pokušeních a dovedl nás tam, kam jsi nás předešel ty. Amen.
Nejnovější komentáře