Dnia 2 kwietnia 1923 r. przyszła na świat w Suchej Średniej córka właściciela tutejszego sklepu Gustawa Folwarcznego i jego żony Anny z Rozbrojów. Po matce dziewczynka otrzymała swoje imię Anna, podobnie jak wcześniej jej starszy brat Gustaw po ojcu. Uczęszczała do Polskiej Szkoły Ludowej w Suchej Dolnej, zbudowanej zresztą na parceli należącej do miejscowego zboru ewangelickiego, potem przez rok do szkoły obok ewangelickiego kościoła, następnie do placówki wydziałowej w Suchej Górnej oraz do szkoły gospodarstwa domowego w Ostrawie. Rozpoczęła pracę w sklepie ojca, w niepewnych i pełnych trwogi wojennych czasach. O tym, jak bardzo niepewnych, rodzina miała się przekonać już za niedługo.

Sklep Gustawa Folwarcznego w okresie okupacji.

Pewnego majowego poranka 1942 r. wtargnęło nagle do domu gestapo, dając domownikom kilka minut na spakowanie niezbędnych rzeczy osobistych. Dom państwa Folwarcznych miał zostać przydzielony „Ostdeutschowi”, przesiedleńcowi z Rumunii. Dla 19-letniej Anny, jej rodziców i starszego brata rozpoczął się okres wojennej poniewierki. Po wstępnych selekcjach skierowani zostali na roboty przymusowe do Rzeszy i wywiezieni pociągiem bydlęcym przez Wrocław do Legnicy, gdzie po nocy spędzonej pod gołym niebem, nad rzeką z niemiłosiernie tnącymi komarami, robotników do pracy w poszczególnych gospodarstwach wybierali sobie miejscowi „bauerzy”. Rodzina skierowana została do dworu w Gross Wandriss. Codzienna praca na roli była ciężka, zwłaszcza dla kobiet, które nieustannie pracowały w pozycji zgiętej przy uprawie buraka cukrowego i warzyw. Pani Annie pozostały z tych czasów problemy z kręgosłupem. Słowo Boże i modlitwa były wówczas jedynym pokrzepieniem i posileniem dla zgnębionego ducha, jak wielokrotnie nasza zgasła o tym zaświadczała. W lutym 1945 r. rozpoczął się kolejny etap tułaczki, po opuszczeniu bowiem gospodarstwa, kiedy do miejscowości zbliżał się front, wygnańcy przez dłuższy czas przetrzymywani byli przez Rosjan w Gellendorfie, gdzie zmuszeni zostali do pomocy w zwożeniu zboża i innych zapasów z opuszczonych przez Niemców posiadłości. Również z tamtego czasu pozostały pani Annie różne przykre wspomnienia, dowodzące jednak Bożej obecności, ochrony i mocy modlitwy. Rodzina powróciła do Suchej dopiero po trzech miesiącach, pokonując większość trasy wozem zaprzęgniętym w woły, ostatnie etapy koleją, a z Piotrowic dotarli już do celu na piechotę.

Lata powojenne nie pozwoliły za bardzo powrócić do normalnego życia, wkrótce bowiem zmienił się ustrój i sklep skonfiskowały tym razem władze komunistyczne, pozwalając właścicielowi pozostać jedynie na etacie sprzedawcy. Wówczas to rodzina przenieść się musiała do domu wybudowanego przed wojną na mieszkania dla nauczycieli. Pani Anna poznaje swojego przyszłego męża, nomen omen właśnie nauczyciela, Adolfa Dzika; poznaje go w chórze, znajomość rozwija się od jednej z imprez młodzieżowych, kuligu – i 25 października 1947 r. młodzi stają przed ołtarzem suskiego kościółka, gdzie panna młoda była także – jeszcze w kaplicy, przed przebudową – chrzczona, a następnie konfirmowana. Bóg pobłogosławił związek małżeński dwójką dzieci, synem Romanem i córką Krystyną. Ich matka przez krótki czas pracowała jeszcze w sklepie spożywczym w Suchej Średniej, jednak ze względu na problemy zdrowotne musiała pracę ukończyć. By dorobić parę groszy do mężowskiej pensji nauczyciela, wykorzystywała swoje talenty i umiejętności: szyła, robiła swetry na drutach i na maszynie nie tylko dla swoich bliskich, ale także na zamówienie, szyła kołdry kontynuując w ten sposób pracę swojej matki, piekła tradycyjne opłatki i szulki dla zborów naszego Kościoła, w czasie wakacji wyjeżdżała do Ligotki Kameralnej, gdzie jako kucharka gotowała dla spędzających tam wakacje dzieci górników kopalni Dukla. Zaangażowana w działalność zborową oraz pezetkaowską śpiewała w chórze, działała w Klubie Kobiet, przygotowując różne organizowane przez koło imprezy, zabezpieczając wypieki i stronę kulinarną. Kiedy zaś w roku 2000 siostra Przeczkowa zainspirowała panie do pomocy trędowatym, pani Dzikowa wraz z innymi rozpoczęła etap robienia na drutach, a później szydełkiem, wełnianych kołder, które trafiały do szpitali dla chorych na trąd w Rumunii, Indiach, Laosie czy Nepalu, przekazywane tam za pośrednictwem słowackiego koła węgierskiego oddziału organizacji charytatywnej Lepra Mission. Kiedy słowackie koło zakończyło swoją działaność, koce i bandaże przesyłane były za pośrednictwem innych organizacji kościelnych na Ukrainę. Zapamiętanej w tej pracy pani Dzikowej sprawiała ona wiele satysfakcji i poczucia, że nawet w sędziwym wieku może być człowiek użytecznym w służbie Bogu i bliźnim. Kilkakrotnie byliśmy zresztą w różnych miejscach, gdzie mogła opowiedzieć o tej działalności i zachęcić do niej innych seniorów. Pracę naszych pań doceniło nawet Statutarne Miasto Hawierzów; za działalność społeczną pani Dzikowa kilkakrotnie była też odznaczana przez władze PZKO.

A robótki ręczne towarzyszyły jej nawet jeszcze na początku bieżącego roku, kiedy to swoją miłość do najbliższych starała się wypowiedzieć szydełkując szal dla wnuka. Zawsze czynna, jako osoba o wielkim sercu, nie pozwalała sobie na chwilę wytchnienia, bowiem zawsze były jakieś potrzeby i zawsze można było się zaangażować dla dobra drugiego człowieka. Taką ją znamy, taką będziemy pamiętali. Od stycznia bieżącego roku jej stan zdrowia pogarszał się. Do wieczności odeszła w poniedziałek dnia 29 czerwca nad ranem, przeżywszy 97 lat, z tego w związku małżeńskim 51 lat – jej mąż Adolf odwołany został dnia 15 lutego 1999 r.

Dla pozostałej rodziny prosimy o pociechę i nadzieję życia wiecznego. Są wśród nich: syn Roman, synowa Alena, córka Krystyna, zięć Piotr, wnuczęta Beata, Marian, Marek i Bogdan z rodzinami, a wśród nich prawnuczęta: Zuzka, Radek, Iza, Romek, Sebastian, Tomek, Laura i Asia, rodzina ze strony brata, kuzynostwo z rodzinami, bliżsi i dalsi krewni oraz znajomi, my wszyscy w chwili pożegnania w suskiej świątyni zgromadzeni, wdzięczni za owocne życie naszej śp. zgasłej i wszelkie otrzymane od niej dobro oraz błogosławieństwo.

Pogrzeb śp. Anny Dzikowej odbył się dnia 3 lipca 2020 r. z kościoła ewangelickiego w Hawierzowie Suchej Średniej na miejscowy cmentarz parafialny.

jak

jak