Mt 5,38-48
Wiecie, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb. A Ja wam mówię: Nie szukajcie odwetu na tym, kto was skrzywdził. Temu, kto cię uderzy w prawy policzek, pozwól uderzyć się i w lewy. Temu, kto chce pozwać cię do sądu, by zabrać ci koszulę, pozostaw również płaszcz. Zmusza cię ktoś, abyś szedł z nim jedną milę, idź z nim i dwie. Temu, kto cię o coś prosi, daj, a temu, kto chce od ciebie pożyczyć, nie odmawiaj. Wiecie, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a swego wroga będziesz nienawidził. A Ja wam mówię: Miłujcie waszych wrogów i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście byli synami waszego Ojca, który jest w niebie. On bowiem każe swemu słońcu wschodzić nad złymi i nad dobrymi i deszcz daje sprawiedliwym i niesprawiedliwym. Jeśli kochalibyście tylko tych, którzy was kochają, jaką nagrodę mieć będziecie? Przecież celnicy czynią podobnie. Jeśli jesteście życzliwi tylko dla swoich braci, co szczególnego czynicie? Nawet poganie tak postępują. Bądźcie więc doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec w niebie.
Kochani, mamy dziś specjalny temat, który zawarty jest jak zwykle w haśle dnia, a stanowi – moglibyśmy powiedzieć – streszczenie czy kwintesencję słów Jezusa, które żeśmy przed chwilą przeczytali. Apostoł Paweł pisze: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12,21), a od samego Jezusa słyszymy fragment tzw. Kazania na Górze, które nazywane bywa konstytucją życia chrześcijańskiego. Jezus odwołuje się do znanych słuchaczom zasad i przepisów, by na ich podstawie wskazać, jaką drogę ma dla nas Bóg, jakimi pragnie nas widzieć, jakie postępowanie jest celem dla Bożego dziecka.
Starotestamentowa zasada „oko za oko, ząb za ząb” stała się jednym z najczęściej powtarzanych argumentów, jakoby Bóg Starego Testamentu miał być Bogiem okrutnym, zupełnie niepodobnym do miłosiernego Boga, który jest głoszony w ewangelii. Otóż, nic bardziej błędnego. Przekaz Biblii jest spójny i jednoznaczny. Kiedy zagłębimy się w teksty jej części „sprzed czasów Jezusa”, które znał, czytał i używał ich On sam oraz te spisane przez Jego naśladowców, którzy w Nim poznali zapowiedzianego Mesjasza – znajdziemy w nich taki sam, przepięknie uzupełniający się obraz tego samego Boga, Boga jedynego, świętego i sprawiedliwego, ale też miłosiernego i wiernego swoim obietnicom.
Gdybyśmy chcieli sobie wygooglować zasadę „oko za oko, ząb za ząb”, natychmiast z internetu „wyskoczyłaby” na nas informacja, iż jest to tzw. prawo talionu, lex talionis, zapisane w babilońskim Kodeksie Hammurabiego. Jednak tak naprawdę zasadę tę znajdujemy jeszcze wcześniej w Biblii, w Księdze Kapłańskiej, 24. rozdziale. I bynajmniej nie jest to „okrutna zasada”, ale wręcz przeciwnie, uwalniająca od mściwości i nienawiści. Charakterystyczną cechą wszystkich ówczesnych społeczeństw szczepowych była wendeta, prowadzenie krwawych, wyniszczających walk pomiędzy plemionami. Jeśli członek jednego szczepu został okaleczony przez członka drugiego szczepu, wszyscy współplemieńcy poszkodowanego wyruszali, by wziąć odwet na wszystkich członkach przeciwnego szczepu. W najlepszym wypadku, kiedy jeden został skaleczony, ten kto go skaleczył, choćby niechcący, ponosił śmierć. Jeden został zabity, a w odwecie wypleniona została cała wioska. Prawo zemsty domagało się śmierci. Natomiast wspomniane prawo świadomie ograniczało zasięg zemsty. Ustalało, że karę winien ponieść jedynie człowiek, który spowodował skaleczenie, i że kara nie może być większa od spowodowanej szkody. Sprawę określenia kary pozostawiono sędziemu. Czyli de facto były to zalążki prawa miłosierdzia. A ponadto, kiedy sprawiedliwość pozostawi się „wyższej instancji” (teksty Tory, czyli Pięcioksięgu Mojżeszowego odwołują się jeszcze wyżej niż do sądów – do samego Boga), wówczas serce człowieka stopniowo uwalniane jest od pragnienia zemsty, a z czasem uzdalnia się by odpuścić winnemu. Poprzez przekazanie sprawy konfliktu międzyludzkiego sprawiedliwości i prawu, kontury wzajemnej nienawiści ulegają złagodzeniu i mogą prowadzić nawet do pojednania.
I nie było też nigdy w Izraelu tak, by zasada ta stosowana była dosłownie. Zawsze stanowiła ona podstawę do sprawiedliwego i miłosiernego wymierzania kary przez sędziów, przy czym została przełożona w praktyce na swoisty system odszkodowań, najczęściej natury finansowej, które miały być za każdym razem uczciwie przeliczane. A ponad to wszystko, w Starym Testamencie odnajdujemy ślady wspaniałych przykładów miłosierdzia, np. „Nie będziesz chował urazy do synów twego ludu, lecz będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego” (3 Mż 19,18); „Gdy wróg twój łaknie, daj mu chleba, gdy pragnie, podaj mu wody” (Prz 25,21) czy „Bijącemu niech nadstawi policzka, nie napełni się hańbą” (Tr 3,30). Jezus przypomina więc to, co Jego słuchacze powionni dawno znać…
I pozwólcie proszę, bym zwrócił uwagę jeszcze na jeden szczegół. Tę zasadę równości, lex talionis, po raz pierwszy znajdujemy w Księdze Genesis, 1. Mojżeszowej, w tekście przymierza Boga z patriarchą Noem po jego wyjściu z arki: „Upomnę się też o waszą krew przez wzgląd na wasze życie, upomnę się z pewnością u każdego zwierzęcia, u każdego człowieka, upomnę się o życie człowieka u jego brata. Kto przelewa krew człowieka, tego krew będzie przelana przez człowieka, bo Bóg uczynił człowieka na swój obraz” (1 Mż 9,5-6). Zagrożenie karą śmierci za zabicie drugiego człowieka wyraża tutaj prawdę, że ludzkiego życia nie da się wycenić w wartościach materialnych. Wprawdzie człowiek, podobnie jak zwierzęta, jest stworzeniem Bożym, ale tym się różni od zwierząt, że został stworzony na obraz samego Boga. Toteż nie ma na tej ziemi wartości, która mogłaby zrównoważyć wartość życia ludzkiego. Powiecie, że to prymitywne myślenie? A przecież przypomnieć by tu można chociażby kampanię na rzecz wprowadzenia sprawiedliwych kar za zabójstwo, którą prowadził Andrzej Frycz Modrzewski, jeden z najbardziej światłych myślicieli złotego wieku kultury polskiej. To wiek XVI naszej ery, Frycz był sekretarzem króla polskiego Zygmunta Starego i autorem cennych tekstów, m.in. postylli znanej u nas na Cieszyńskiem, a jego najbardziej znane dzieło nosi tytuł „O naprawie Rzeczypospolitej”. Za zabicie człowieka domagał się kary śmierci, ale nie dlatego, że by był taki krwawy; przeciwnie – przerażała go łatwość, z jaką można było wówczas w Polsce bezkarnie zabić człowieka. Był teologiem, jednym z prekursorów myślenia reformacyjnego, dobrze więc rozumiał istotę biblijnego myślenia i przekazu Jezusa.
Ten bowiem idzie jeszcze dalej. Gdy ktoś cię uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Wyobraźmy to sobie, że człowiek praworęczny stoi naprzeciw drugiego i chce go uderzyć w prawy policzek. Jak to zrobi? Jeśli nie ma wykrzywiać ręki, a chce uderzyć z całej siły – to jedynie wierzchem dłoni. Według żydowskiego prawa rabinicznego uderzenie wierzchem dłoni w twarz uważano za dwa razy bardziej obraźliwe niż uderzenie stroną wewnętrzną. Czyli nie musimy tutaj myśleć o fizycznym wymierzeniu policzka, ale o czyjejś pogardzie, arogancji, obrażeniu kogoś. A Jezus mówi, że Jego uczeń miałby umieć nie odpłacać za obrazę, nie pragnąć zemsty. Jezusa przeciwnicy fałszywie oskarżali, że jest obżartuchem i pijakiem, przyjacielem ludzi z marginesu, pierwszych chrześcijan nazywano ludożercami i podpalaczami – dziś różne straszne i dziwne oskarżenia padają pod adresem chrześcijan w krajach, gdzie są oni prześladowani. A my się na siebie nawzajem często śmiertelnie obrażamy o takie bzdury, że to naprawdę nie przystoi ludziom mającym nosić imię Chrystusa.
A potem szata: chiton, długie odzienie ubierane „pod spód”, z bawełny lub jedwabiu, tunika, w tłumaczeniu Biblii Ekumenicznej koszula. Każdy, nawet uboższy człowiek miał takie tuniki do zmiany. Płaszcz natomiast był dużym, podobnym do koca odzieniem zewnętrznym. W dzień był płaszczem, w nocy mógł służyć jako koc, okrycie. Tego rodzaju odzienie ludzie miewali tylko jedno. Istniało prawo żydowskie, które głosiło, że można wziąć w zastaw tunikę czyli koszulę, ale nie wolno brać płaszcza: „Jeżeli weźmiesz w zastaw płaszcz twego bliźniego, zwrócisz mu go przed zachodem słońca, bo jest to jego jedyne okrycie, okrycie jego ciała. W czymże innym będzie spał?” (2 Mż 22,26-27). Czyli Jezus mówi: Nie upieraj się przy swoich prawach, nie dochodź ich za wszelką cenę! Iluż chrześcijan jest gotowych bronić swoich praw aż do upadłego, tego co im się należy. Nieraz nawet myślimy, że coś nam się należy od Boga. Jesteśmy wówczas dalecy od Jezusowej drogi życia.
A co z tymi milami? Słowo „przymuszam” = aggareuo pochodzi z języka perskiego, od rzeczownika aggareus = kurier, goniec. To było związane z perskim systemem pocztowym. Każda droga była podzielona na etapy, na końcu każdego odcinka było przygotowane pożywienie dla gońca, woda i pasza dla zwierząt i konie na zmianę. Ale gdyby czegoś zabrakło, można było przymusić osobę prywatną, by udzieliła gońcowi gościny albo nawet zaniosła przesyłkę do następnego punktu etapowego. Rzymska armia okupacyjna nałożyła na każdego mieszkańca Galilei i Judei obowiązek, by służył jedną milę jako przewodnik. Jedna mila, półtora kilometra, cóż to jest? To pół godziny straconego czasu, godziną licząc razem z drogą powrotną. Nikogo to nie zabije, ale z pewnością porządnie każdego zirytuje. Wielu Żydów ponoć właśnie odmawiając tej służby okazywało swój opór wobec rzymskiego okupanta.
A Jezus mówi: Nie myśl stale o swej wolności i niezależności, nie domagaj się na każdym kroku własnych praw do wolności i niezależności. Jeśli ktoś daje ci zadanie do wykonania, nawet w sposób dla ciebie przykry, nie uważaj tego za męczący obowiązek, nie ustosunkowuj się do polecenia z urazą, ale idź i służ pogodnie. Pewnie, to nie jest łatwe. Niechętnie to słyszymy. Ale przez to właśnie przejawia się charakter Jezusa w nas. Przypomina mi się nasz śp. zborownik z Suchej Górnej, brat Franuś Przeczek. Ilekroć był w pracy naprawdę traktowany jako ktoś ostatniej kategorii, zawsze powtarzał: „Muszę wszystko wykonać jeszcze lepiej, zrobić więcej i dokładniej niż tego ode mnie oczekują”. Tak wskazywał na Jezusa, w którego wierzył i którego naśladował. I to przekonywało nawet najbardziej zaciętych wrogów i najbardziej niewierzących.
I jeszcze mamy miłość wobec nieprzyjaciół. Żyd zazwyczaj rozumiał sprawiedliwość Bożą i zbawienie w ten sposób, że mnie Pan będzie błogosławił, podczas gdy odpłaci tym naszym złym nieprzyjaciołom. Nie mamy wiele czasu, więc przytoczę jedynie dwie historyjki, które gdzieś wyczytałem. Rabin Jozue ben Nehemiasz zwykł mawiać: „Czy zauważyliście, by deszcz spadł na pole człowieka, który jest sprawiedliwy, a nie na pole jego sąsiada, który jest niesprawiedliwy? Albo by słońce wstało i świeciło dla Izraela, który jest sprawiedliwy, a nie świeciło dla pogan, którzy są niegodziwi? Bóg sprawia, że słońce świeci i na Izraela, i na narody, ponieważ Pan jest dobry dla wszystkich”. Rabin był wzruszony jawną życzliwością Boga na równi okazywaną sprawiedliwym i grzesznikom. Istnieje też pewne opowiadanie o zniszczeniu Egipcjan w Morzu Czerwonym. Kiedy Egipcjanie potonęli, aniołowie zaczęli śpiewać pieśń chwały. Bóg jednak odpowiedział ze smutkiem: „Dzieło mych rąk utonęło w morzu, a wy śpiewacie?!” Miłość Boga jest tak wielka, że nigdy nie znajduje On upodobania w zniszczeniu jakiegokolwiek stworzenia. Bóg okazuje uniwersalną życzliwość w stosunku do wszystkich ludzi, nawet tych, którzy złamali Jego prawo i ranią Jego serce.
Do takiej dojrzałości chce nas Ojciec niebieski prowadzić – byśmy stawali się jak On, na Jego obraz, by ten Jego obraz w nas mógł być coraz bardziej widoczny. Właśnie w relacjach z innymi. Poprzez nasze relacje z innymi ludźmi – czyli tam, gdzie są dwaj lub trzej – urzeczywistnia się teraz Chrystusowa obecność na tej ziemi. Czyli, inaczej mówiąc: według tego, jak my odnosimy się do innych, takiego Boga zobaczą ludzie wokół nas. Wielki cel. Ale to właśnie oznacza słowo teleios = doskonały („Bądźcie doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec w niebie”). Telos oznacza koniec, cel, przeznaczenie, metę. Kiedy Jezus mówi, byśmy stawali się doskonali jak Ojciec, nie chodzi tyle o Bożą świętość i sprawiedliwość – do tego zawsze będziemy mieli daleko. Ale może właśnie owym celem naszego dorastania do obrazu Bożego, który On zaszczepił w każdym z nas, jest takie serce i wzajemne relacje, jak o tym przeczytaliśmy w powyższych żydowskich przykładach…
Jezus okazał nam swoją miłość, miłosierdzie i przebaczenie. Przestrzega nas, abyśmy nie trzymali się złości czy nienawiści wobec innych. Jaka jest moja postawa wobec osób nieprzyjaznych i trudnych? Czy modlę się za nich? Prośmy Pana o serce przebaczające i pełne miłosierdzia, na wzór serca Jezusa.
Nejnovější komentáře