Benio: Wujku, kogo nam dzisiaj przedstawisz? Co tam robią ci dwaj goście w chmurce?

To są dwaj ludzie, o których w Ewangeliach są tylko małe wzmianki – a jednak Bóg działał w życiu każdego z nich. Ale najpierw mi powiedz, Beniu, bo na pewno to pamiętasz: Czy faryzeusze i członkowie Rady Żydowskiej należeli do zwolenników Jezusa?

Benio: No, nie… Zawsze mu coś mieli za złe, wszystko według nich robił nie tak. A potem to oni pierwsi wydali na Niego wyrok śmierci.

Tak, masz rację. Ale nie wszyscy z nich tak myśleli. Czytamy na przykład o Nikodemie, który w nocy przyszedł, by spotkać się z Jezusem…

Benio: Żeby go nikt nie zobaczył!

Właśnie tak. A Jezus mu mówił, że może się na nowo narodzić, że z Jezusem jego życie zupełnie może się zmienić. A dziś się zapoznamy z innym szanowanym człowiekiem, który miał na imię Józef i pochodził z miasta zwanego Arymatea.

Żydzi go poważali, był członkiem Rady Żydowskiej. Ale po kryjomu był też uczniem Pana Jezusa.

Benio: Czemu po kryjomu?

No, jak myślisz? Jak myślicie Wy, dzieci?

Żeby się ktoś nie dowiedział, bo by miał kłopoty. Może nie chciał stracić pracy albo przyjaciół?

Benio: A co on to tam kuje?

W wolnym czasie Józef przygotowywał dla siebie grobowiec, wykuwał go w skale, tak się wtedy robiło. Miało to być miejsce spoczynku dla całej jego rodziny, kiedyś na przyszłość, kiedy już Bóg odwoła ich z tego świata.

Benio: Oj, to się musiał napracować… No ale kiedy ich Bóg zabierze, to na co im będzie grobowiec?

Dobre i trudne pytanie, Beniu. Dzieci, chcecie pomóc Beniowi znaleźć odpowiedź?

Grobowce i cmentarze są dla tych, którzy pozostają i wspominają swoich bliskich. Każdy wie, że pochowane tam jest tylko ciało. Ale wiemy też, że Pan Bóg kiedyś wzbudzi do życia nawet te nasze ciała, żebyśmy mogli być razem z Nim na zawsze.

Tu już widzimy Józefa na Golgocie. Z oddali ze smutkiem obserwuje, jak Jezus umiera na krzyżu. Obok Józefa stoi Nikodem, to ten w zielonym – ten co wtedy przyszedł porozmawiać z Jezusem w nocy. Sa też kobiety, uczennice Jezusa.

Józefowi przyszło do głowy, że już dłużej nie będzie ukrywał swojej wiary w to, że Jezus jest posłanym od Boga Zbawicielem. Postanowił działać.

Zebrał całą swoją odwagę i poszedł prosto do Piłata. Poprosił go, by mu pozwolił zabrać z krzyża ciało Jezusa i pochować – właśnie w tym nowo wykutym grobowcu. I o dziwo, Piłat się zgodził.

Józef i Nikodem zdjęli ciało Jezusa i delikatnie owinęli je w lniane prześcieradła, jak było w zwyczaju. Musieli się bardzo śpieszyć, bo zaczynało się święto, a w święta nie wolno było chować zmarłych.

Mężczyźni pośpiesznie zatoczyli przed grób specjalnie przygotowany głaz.

Benio: Oj, ale wielki!

Tak, ważył ok. 3 ton, to tyle ile duży samochód osobowy albo mała furgonetka.

Benio: Ojoj… A ta pani co się patrzy, to jest kto?

To Maria Magdalena. Zauważyła, że chłopcy tak się śpieszyli, że nie pomazali ciała wonnymi olejkami. Postanowiła, że po świętach to uzupełni. Tylko się zastanawiała, czemu ci mężczyźni są zawsze tacy nieuważni… 

Benio: No, przecież się bardzo śpieszyli!

Tu już idą kobiety, by namaścić ciało – tylko się zastanawiają, kto im odsunie ten ciężki kamień…

Nie wiedziały, że w międzyczasie żołnierze rzymscy na żądanie innych faryzeuszy zapieczętowali grób i postawili przy nim straże.

Benio: A po co?

Żeby ktoś nie wykradł ciała Jezusa i potem nie ogłosił, że On wstał z martwych, bo to zapowiedział.

Benio: Oj, to faryzeusze o tym pamiętali, a uczniowie nie mogli w to uwierzyć, nawet kiedy Jezus naprawdę wstał z martwych?!

No widzisz, to nam mówi, że oni wszyscy byli ludźmi takimi jak my – którym trudno uwierzyć w dobre wiadomości, zwłaszcza kiedy jest tak strasznie smutno, bo właśnie umarł ktoś nam bliski…

Kobiety przyszły trzeciego dnia rano do grobu – a on jest pusty! Kamień dosłownie odrzucony daleko, a w grobie puste prześcieradła!

Benio: A w środku siedzi gościu i pyta, czego tu szukają, że przecież Jezus wstał z martwych!

Dokładnie tak, Beniu.

Benio: Oj, ale się porobiło! Ale fajnie…

Marysia wychodzi do ogrodu i płacze, że ktoś zabrał ciało…

Benio: Jaka znowu Marysia?

No, ta dziewczyna się nazywała Maria Magdalena… Widzi, ktoś chodzi po ogrodzie – bo grobowce były w ogrodach – i myśli, że to gość, który się zajmuje roślinkami. Więc mu mówi: „Proszę pana, jeśli to pan gdzieś przeniósł ciało Jezusa, to proszę mi powiedzieć, bo chcę dokończyć Jego pogrzeb…”

A on do niej: „Mario”, albo „Marysiu” – jakoś tak, jak najbliżsi do niej mówili.

Benio: I ona wtedy zrozumiała, że to żaden ogrodnik – to sam Jezus!

Smutek ustąpił miejsca radości. Pobiegła, by opowiedzieć uczniom o tym spotkaniu i o tym, że Jezus żyje!

A Józef też zrozumiał, że jest lepszy sposób, by zabezpieczyć sobie miejsce po śmierci, w wieczności, niż przygotowanie najlepszego miejsca na cmentarzu. Ważniejsze jest wierzyć w Jezusa i nie wstydzić się Go, bo wtedy nawet po śmierci można być blisko Jezusa, razem z Nim w Domu Boga Ojca.

Benio: Wow! I Nikodem już się więcej nie wstydził za swoją wiarę w Jezusa. I ja też chcę w Niego wierzyć i się Go zawsze trzymać. A wy, dzieci?

jak

jak