Benio: Wujku, wujku, ostatnio opowiadałeś o tym, jak mały chłopiec Samuel został powołany przez Boga, jak go Pan zawołał i mówił do niego przez całe życie. I… i że nikt nie jest za mały dla Boga.

– No tak, nawet mały Benio Skarpetkowiec.

Benio: Aha, ale super! Dzięki Bogu! A, a ty jeszcze mówiłeś coś o tym, że były inne dzieci, które od małego były powołane do wielkich Bożych dzieł.

– No jasne, było ich wiele. Czytamy o niektórych z nich w Biblii.

Benio: A mówiłeś też o tym Najważniejszym…

– Kogo masz na myśli?

Benio: No, dzieci, powiedzcie proszę, kto jest najważniejszy? Kto jest najważniejszym Dzieckiem na świecie?

Benio: No jasne, że Jezus. Wujku, wujku, opowiedz o tym, jak był jeszcze małym dzieckiem, a już ludzie dowiadywali się, że będzie Zbawicielem…

– Przede wszystkim Maria, Jego matka musiała się o tym dowiedzieć. Przyszedł do niej specjalny poseł od Boga, który jej oznajmił, że będzie w ciąży i urodzi Syna, który będzie Zbawicielem świata. Potem i do Józefa, który był jej narzeczonym, musiał przybyć posłaniec, żeby go o tym przekonać.

– No, a kiedy już się Jezus narodził w Betlejem, przyszli Mu złożyć pokłon pasterze z okolicznych pól, bo im o tym powiedzieli aniołowie (czyli posłańcy Boży). A zaniedługo przybyli uczeni ze Wschodu, bo także oni, studiując gwiazdy i proroctwa, odkryli że w ziemi izraelskiej narodził się Król Królów.

Benio: Wujku, a kiedyś była taka piosenka, która o tym Królu Królów mówiła… Naucz nas jej.

Benio: A… a jak to było, kiedy Jezus był jeszcze bardzo malutki?

– Kiedy miał miesiąc, rodzice przyszli z Nim do świątyni, żeby prosić Boga o błogosławieństwo.

Benio: No i co, i co…?

– Był tam pewien starszy człowiek, który miał na imię Symeon. Bóg mu obiecał, że dożyje się tego, kiedy przyjdzie na świat Zbawiciel świata.

Benio: Przeczytał o tym w Biblii?

– Tak, a Duch Boży mu to potwierdził.

Benio: Też o tym była piosenka, o tym czytaniu Biblii…

Benio: No, bo jak czytamy Biblię, to też możemy poznać Boga i Zbawiciela! Jak ten starszy pan… jak on się nazywał? Symeon!

– Dokładnie tak, Beniu. Masz rację.

– Kiedy przybyli Józef z Marią do świątyni, Symeon bardzo się ucieszył. Duch Święty bowiem powiedział mu, że to Dzieciątko jest właśnie oczekiwanym Mesjaszem, Zbawicielem.

– Wziął małego Jezuska na ręce i chwalił Boga, że mógł ujrzeć Zbawiciela, na którego lud Boży tak długo czekał. Powiedział: „Teraz, Panie, puszczasz sługę swego w pokoju, gdyż oczy moje widziały zbawienie Twoje!“

Benio: To znaczy, że już może umrzeć…?

– Tak, i odejść do Pana. Bo każdy, jak ten najstarszy, tak i ten najmłodszy potrzebuje Zbawiciela. A jak jest z Nim, to nie musi bać się nawet śmierci, bo wie, że idzie do Boga…

Benio: A… a to kto?

– To prorokini, też starsza pani, która miała na imię Anna. Ta, kiedy zobaczyła Jezusa, również wielbiła Boga i powiedziała Marii, że chociaż życie jej Syna będzie związane z cierpieniem, to jest On oczekiwanym Zbawcą.

Benio: O…

– A Maria wszystkie te słowa zachowywała w swoim sercu i przypomniała sobie potem, kiedy Jezus umierał na krzyżu.

Benio: Kiedy wziął naszą winę i grzech na siebie…

– Tak, Beniu. Widzisz, choć jesteś malutki, mówisz bardzo mądre rzeczy.

– A kiedy Jezus miał 12 lat, poszedł znowu z rodzicami do świątyni w Jerozolimie. I rozmawiał tam z uczonymi w Piśmie jak równy z równymi.

– Wszyscy się dziwili temu, jak doskonale zna Pismo Święte. A On nie tylko je znał, ale sam był wypełnieniem tego Pisma i dawnych proroctw.

Benio: To jest dowód na to, jak Biblia wciąga, kiedy ją czytamy i chcemy słuchać, co mówi do nas Bóg! To tak, jak w „Księdze ksiąg“, tym filmie, który tak lubimy.

– … Że wciąga? No, coś w tym jest. W przypadku Jezusa to było tak, że został w świątyni, nawet choć wszyscy już udali się do domu.

– Józef z Marią uszli już kawał drogi, zanim się zorientowali, że Jezusa nie ma w ich grupie.

Benio: Jak to, nie wiedzieli, gdzie jest ich dziecko?

– Myśleli, że idzie razem z innymi dziećmi, z chłopakami, swoimi przyjaciółmi.

Benio: Ooo, to Pan Jezus też wtedy miał kolegów i przyjaciół?

– No, jasne, na pewno!

– Wrócili do Jerozolimy i bardzo się dziwili, że Jezus tak się zagadał z uczonymi w Piśmie. A On im odpowiedział, żeby się nie dziwili, bo przecież ta świątynia, to dom Jego Ojca!

Benio: O… No tak, Bóg jest Jego Ojcem. On po to przyszedł, żeby spełnić Jego wolę.

– Bóg ma i dla ciebie, Beniu, i dla każdej oraz każdego z nas swój doskonały plan. I fajnie jest, kiedy jeszcze jako mali czy młodzi Mu zaufamy, bo wtedy mamy więcej czasu na to dobre i fascynujące życie z Nim!

 

 

 

 

 

 

 

P. S. Skarpetkowce nie mają nóg, ale nasi uczniowie z jednej z grup chcieli udowodnić, że w butach im całkiem do twarzy. Benio z pożyczonym butem i wszyscy, którym „do twarzy“ w towarzystwie Bienia.

jak

jak