Benio nie mógł się doczekać na spotkanie z dziećmi w przedszkolu i szkole. Tym bardziej, że dziś był Dzień Dziecka i w szkole oglądali nawet film, taki o baranku, co miał na imię Buncik, bo zawsze chciał wszystko robić po swojemu…

Bo tam jest w klasie taka tablica hiperaktywna… cieszył się Benio.

– Interaktywna – poprawił go Wujek-Ksiądz. – Tablica jest interaktywna, hiperaktywny, to ty jesteś. I niektóre dzieci…

– No, właśnie, taka super aktywna tablica – kontynuował Benio – i wszystko widać jak w kinie na dużym ekranie!

A przedszkolaki robiły własnoręcznie baranki z papieru – doczytajcie do końca i zobaczcie efekty ich pracy!

Szczególnie niecierpliwie czekał jednak Benio na kolejną opowieść z Biblii…

 

Benio: Wujku, opowiedz nam znowu coś z Biblii!

Tak, Beniu, lubisz te historie?

Benio: Bo w Biblii to mamy tak jakby taki list od Pana Boga do nas, i zawsze w nim znajdziemy coś nowego!

Ale dzieci ostatnio pytały, czemu to nie jest film? Czemu się te obrazki nie ruszają…

Benio: Aaa, dzieci, jak jest film, to już jest wszystko gotowe i nic już do tego nie można wymyślić. Pamiętasz, Wujku Księże, jak żeśmy kiedyś byli w takim zamku koło Prostějova, to tam były takie obrazki na wielkim papierze – jak dwaj panowie robili film, to sobie przedtem każdą scenę musieli rozrysować, pomyśleć co tam ma być, jak ma wyglądać to miejsce, w którym filmują, co mają robić aktorzy – i dopiero potem mogli kręcić…

No, Čechy pod Kosířem się nazywał ten pałac, a panowie to Zdeněk i Jan Svěrakowie; robili bardzo znane filmy, kiedyś nawet dostali Oskara, to taka światowa nagroda za filmy.

Benio: A jak mamy obrazki, to sobie możemy dopiero wymyślić, co tam w tej historii może być, jak to mogło wyglądać, można cofnąć albo zatrzymać…

Film też…

Benio: Ale to już ktoś inny wymyślił. A Pan Bóg mówi do mnie. I do was, dzieciaki!

Dobra, Beniu, już się nie mądrzyj. 😉 To co, mam opowiadać?

Pan Jezus kiedyś opowiedział historię, która mówi o tym, że Bóg bardzo nas kocha i troszczy się o nas…

Benio: A kto to tam jest na tym obrazku? Dzieci, co myślicie?

Benio: Ale dużo owiec! Potraficie policzyć, ile ich jest na tym obrazku?

No, a to nie są wszystkie, bo by i tak nie weszły w kadr – w to okienko filmowe, które widzimy. Podobno ich było 100! Tak mówił Pan Jezus.

Benio: I co, i co?

Pasterz troszczył się o swoje owce i chciał, żeby nigdy nie były głodne i zawsze były bezpieczne.

Benio: A co im się mogło stać?

No, dzieci, jak myślicie, co im się mogło stać?

Benio: Aaa, wilki i inne drapieżne zwierzęta, które polują na tłusty kąsek… Albo mogła taka owieczka gdzieś wpaść i coś sobie zrobić wżkę i nie umieć wyjść…

Codziennie pasterz wyprowadzał owieczki na pastwisko, na świeżą trawę. Ale jeden mały baranek sobie pomyślał: „Po co mam iść tam, gdzie mnie posyła pasterz, ja sobie pójdę tam, gdzie sam chcę! Ja sam!”

Pasterz widział, że on chce być taki niezależny i obserwował, ale na razie nic nie mówił, bo widział, że mały chce poznawać świat.

Minął cały dzień i owce szły do zagrody, gdzie im nic nie zagrażało.

Benio: Bo wilki polują w nocy?

Właśnie tak, Beniu.

Benio: No i co, i co…?

Pasterz liczy, liczy i nie może się doliczyć! Liczył wszystkie owce raz, drugi, trzeci… i ciągle mu jednej brakuje!

Benio: Ojej, to trudne, policzyć tyle owiec. Dzieci, do ilu umiecie liczyć?

Benio: A pasterz musiał umieć do stu i jeszcze dalej!

Był bardzo smutny, bo wiedział, że zgubił się właśnie ten mały baranek, który chciał zawsze wszystko zrobić po swojemu. Gdzie też może być?

Benio: Gdzie może być? Macie jakiś pomysł?

Pasterz wiedział to, co i o nas wie Pan Bóg: że nie zawsze tam, gdzie chcemy iść my, jest bezpiecznie i nie zawsze to dla nas dobre. I było mu nie tylko bardzo smutno, ale wiedział też, że baranek na pewno gdzieś potrzebuje pomocy.

Wyruszył na poszukiwanie baranka. Przeszedł góry i doliny…

Benio: Ale w górach jest w nocy strasznie ciemno… Mnie wystarczyło, że jak się raz w lesie zachmurzyło, to już było mało co widać i ja się tak bałem…

No widzisz, to sobie możesz wyobrazić, jak się musiał bać baranek, sam gdzieś w środku nocy.

„Beee, beee…” Teraz już żałował, że nie został w zagrodzie z pasterzem i wszystkimi innymi owieczkami. „O, pasterzu, gdybyś tu był, to byś mnie na pewno uratował” – pomyślał sobie baranek. „No tak, ale on jest tam, gdzieś daleko… A ja tu zupełnie sam. I… już się coś zbliża, pewnie wilk… Boję się! Pasterzu… A, nie można beczeć, bo mnie wilki wyczują” – myśli kłębiły się w małej baraniej główce. „Ojej, ojej, ktoś się zbliża. Pasterzu, ratunku! Beeeeee!!!”

Benio: A to właśnie ratownik. Pasterz sam we własnej osobie!

Pasterz szybko podbiegł i przytulił baranka. „Tak się o ciebie bałem” – powiedział. „Już nigdy nie chodź nigdzie sam!”

Bee, bee, nie beędęęę… Przepraszam” – zabeczał baranek.

Dla Jezusa każdy z nas jest tak cenny, jak ten zgubiony baranek, albo jeszcze o wiele bardziej. Nie uciekajmy Mu nigdy i nie róbmy nic bez Niego.

Benio: Bo On jest takim Ratownikiem!

Dokładnie tak.

Benio: To ja nie chcę Mu już nigdy uciekać i być nieposłusznym. A wy, dzieci?

 

A oto rezultaty dzisiejszej pracy naszych PRZEDSZKOLAKÓW:

jak

jak