Łk 1,39-52
W tych dniach Maria nie zwlekając udała się w góry, do miasta w Judei. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Marii, poruszyło się w niej dziecko, a Duch Święty napełnił Elżbietę. I wykrzyknęła: Błogosławiona jesteś między kobietami i błogosławiony jest owoc twojego łona! Czemu to zawdzięczam, że odwiedziła mnie matka mojego Pana? Gdy tylko usłyszałam słowa twego powitania, dziecko z radości poruszyło się we mnie. Szczęśliwa jesteś, bo uwierzyłaś, że spełnią się słowa, które Pan powiedział do ciebie. Wtedy Maria powiedziała: Wysławiam Pana z głębi duszy! Bóg, mój Zbawiciel, radością przepełnia mojego ducha, bo wejrzał na pokorę swojej służebnicy. Odtąd błogosławioną będą mnie nazywać wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, święte jest Jego imię. A miłosierdzie Jego z pokolenia na pokolenie, dla tych, którzy się Go boją. Potężnych czynów dokonał swoim ramieniem, zniweczył zamiary pysznych, powzięte w ich sercach. Strącił władców z tronów, a pokornych wywyższył.
Kochani, mamy dziś przed oczyma jeden z najpiękniejszych tekstów Ewangelii, radosną pieśń dziękczynną, którą śpiewa Maria przy spotkaniu ze swoją kuzynką Elżbietą. Elżbieta także spodziewa się dziecka – jej syn będzie tym, który „przygotuje drogę Pańską” przychodząc przed Mesjaszem, zapowiadając Go, wskazując na Niego, według proroctw Pisma. Elżbieta wielbi Boga w Duchu Świętym, to ona pierwsza śpiewa pieśń chwały, bo w jej łonie poruszył się z radości ten, który w taki oto sposób – z całą pewnością nie bez przyczynienia z góry – rozpoznaje przybywającego Zbawiciela.
Pozdrowienie Elżbiety jest świadectwem, jak ówczesne kobiety izraelskie głęboko zakorzenione były w Słowie Bożym, jak dobrymi były jego znawczyniami. Na słowo Elżbiety odpowiada Bożym Słowem sama Maria. Czyli czynią dokładnie to, co nam potwierdza współczesna nauka – mianowicie że wśród kobiet izraelskich były uczennice rabinów w takiej samej mierze, jak wśród mężczyzn. Kiedy później apostoł Paweł obwieści w swoim liście, że w Chrystusie „nie ma mężczyzny ani kobiety” (Ga 3,28), w sensie dostępu do zbawienia, w podejściu do Boga, ale może nawet w znaczeniu pozycji w Kościele – de facto nawiąże jedynie do tego, co wśród apostołów było znane i oczywiste. Ewangelie często nam to pokazują, jak o ważnych sprawach teologicznych dyskutują z Jezusem właśnie kobiety. Czytałem jakis czas temu studium na ten temat i dzisiejszy nasz tekst jest niesamowitym potwierdzeniem tego, jak dobrze kobiety tamtych czasów znały Pismo Święte. Wśród rabinów i ich uczniów znany jest na przykład sposób dyskusji, w którym odpowiada się jednym Słowem Bożym na drugie; rabini określają to mianem „nawlekania perełek na naszyjnik”: jedna „perełka” następuje po poprzedniej, a na nią z kolei nawiąże inna. Kojarzy mi się to z wezwaniem apostoła Pawła, byśmy „rozmawiali z sobą przez psalmy, hymny, pieśni duchowne, wdzięcznie śpiewając w sercach swoich Panu” (Ef 5,19). Jasne, sam był uczniem najbardziej znamienitych rabinów, więc dokładnie te metody studium Pisma znał. A my dziś widzimy, jak właśnie to czynią Elżbieta z Marią. Mogą być dla nas przykładem. Zawstydzają nas – kobiety i mężczyzn – tym jak żyją na co dzień Słowem Bożym, tym jak je znają na pamięć, jak o nim rozmyślają, jak kojarzą z sobą. W końcu, jak dostrzegają fakt, iż to Słowo spełnia się w ich życiu!
Muszę tutaj coś krótko wyjaśnić. Mamy okazję, bo taki tekst, a co więcej, jesteśmy w ekumenicznym gronie. Właściwie my, którzy się tutaj normalnie zgromadzamy, też jesteśmy mocno ekumeniczni, ale kiedy są goście, to ta jedność może być jeszcze ciekawsza. Także gdy zbieramy się na godzinach biblijnych w Suchej Górnej, w ponadwyznaniowym gronie, czytamy zawsze i zmawiamy te właśnie dwa teksty dziś przeczytane. Był to wniosek pewnego brata, katolika, który dziś jest już u Pana, by tym naszą jedność jeszcze podkreślić. Nasz tekst przeczytaliśmy z najnowszego wydania Biblii po polsku – Biblii Ekumenicznej. Tak samo po czesku czytamy z ekumenicznego przekładu. Żeby była równowaga. Może dlatego słowa Marii „Wielbi dusza moja Pana i rozradował się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim” nie wybrzmiał tak wprost, jak to znamy ze starszych przekładów. Ale to jest właśnie ten fragment. Niekiedy wśród chrześcijan istnieje pewien stereotyp, według którego uważa się, iż Kościół katolicki to Kościół maryjny, a Kościół ewangelicki to Kościół Chrystusowy, bo w jego centrum stoi Chrystus, zgodnie z reformacyjnym pryncypium „Solus Christus”. Natomiast przeciętnemu katolikowi rozmawiającemu z przeciętnym ewangelikiem wydaje się, że Kościół ewangelicki jest Kościołem antymaryjnym, przeczulonym na mariologię, której nie może zrozumieć. I to chcę właśnie zaznaczyć, iż takie postawienie sprawy to po prostu jeszcze jedno „cliché”, by powiedzieć z francuska.
Sam Luter nazywał Marię Pannę „największą niewiastą w niebie i na ziemi”, „najwyższą, najszlachetniejszą, najświętszą Matką”, „najcenniejszym klejnotem po Chrystusie w całym chrześcijaństwie”. Z całym Kościołem powszechnym wszystkich wieków wyznawał: „Maria była czystą, nieskalaną Dziewicą i stała się Matką Bożą przez Ducha Świętego”. Odzwierciedlało się to zresztą w niektórych z napisanych przez Lutra pieśni. A w słynnym komentarzu do hymnu Marii „Magnificat”, czyli do naszego dzisiejszego tekstu Marcin Luter pisze m.in.: „Czy nie sądzicie, że serce Marii było sercem zaiste niezrównanym? Oto wie ona, że jest Matką Bożą, wyniesioną ponad wszystkich ludzi – mężczyzn i niewiasty, a jednak trwa w niezmiennej prostocie, szczerości, wyrzeczeniu, tak że nawet najlichszej służebnicy nie pozwala stawiać niżej od siebie. O, jakże dalekie od tego serca są nędzne serca nasze, które zależnie od podmuchów losu nadymają się pychą lub wiotczeją zniechęceniem, bezustannie miotane między upodleniem a wyniosłością. Natomiast niewzruszone serce Marii pozostaje zawsze jednakie, zachowuje równość niezachwianą, pozwala Bogu działać w sobie według Jego woli, upodobań, nie odczuwając przy tym nic prócz wielkiej, mocnej pociechy, radości i ufności w Nim. Zanurzona w otchłani klęsk i goryczy, obdarzona jedynie nieszczęściem i boleścią, nie szuka pociechy. Krzepi się jedynie niezłomną pewnością, że Bóg jest dobry, choćby nawet nie zawsze dawał to odczuć. Trwa niezmienna wśród zmiennych kolei losu, zawsze jednak wielbiąc i miłując dobroć Bożą, czy to okazywaną czy niewyczuwalną. Nie opiera się nigdy na doznanych dobrodziejstwach, toteż nie chwieje się nigdy, gdy usuwają się jej z rąk. Okazuje się zawsze jednakowo prawdziwą Oblubienicą Chrystusa, która nie do Jego darów, lecz do Niego samego przywiązana, nie uważa, aby stawał się milszy, gdy wszystko układa się po jej myśli, lub był jej mniej miły, gdy wszystko przeciwko niej się obraca. O prostoto! O, czystości serca! O, Dziewico Przedziwna, jakież mnóstwo rzeczy wielkich kryje się pod twą pokorą”. W kazaniu na Dzień Nawiedzenia Marii Panny z roku 1523 podkreśla wittenberski Reformator nie tylko silną wiarę Marii i Elżbiety, ale z całą stanowczością znów twierdzi, że „Maria jest Matką Bożą [Mutter Gottes]. Choćby cały świat inaczej mówił, to jednak tak pozostanie”.
Luter w swoich kazaniach stawia swym parafianom za wzór i przykład miłość Marii oraz jej wolność od wszelkiej pychy. Omawiając historię odwiedzin Marii u Elżbiety, Luter powiada: „Mogła była powiedzieć: mam teraz dosyć, jestem Matką Bożą i mam Syna Bożego w swoim żywocie, byłoby mi wstydem, żebym komukolwiek służyła: powinnam siedzieć w fotelu i mieć wokoło siebie sześć służących, które by mi służyły. Ale ona tego nie czyni, idzie dalej i chce innym służyć”.
W kazaniu na tę samą uroczystość dziesięć lat później Marcin Luter nazwał Bogurodzicę: „Niewiastą ponad wszystkie niewiasty. Księżną pośród całego rodzaju ludzkiego. Żadna niewiasta na ziemi nie jest Ci równa. Takiej Matki jak Ty nie ma na ziemi, bo Ty jesteś Matką Pana mojego i owoc Twojego żywota jest ponad wszystkie owoce żywota”. Wielokrotnie podkreśla jej głęboką wiarę, z której przykład powinni brać wszyscy chrześcijanie. Ona bowiem uwierzyła w to, co nie zgadza się ze zdrowym rozsądkiem, naturą i stworzeniem. Uwierzyła w dziewicze narodzenie się Chrystusa z niej. Luter powiada: „Ona mogła również i tak powiedzieć: Czym jestem? Biednym robakiem jestem i ja mam urodzić takiego Króla? Tym samym mogłaby zwątpić w to. Ale ona zamyka oczy i ufa Bogu, że jest w stanie dokonać tych wszystkich rzeczy, którym przeciwny jest rozsądek i wszystkie stworzenia”.
Tak oto tekst Słowa Bożego przeznaczony do czytania i rozważania tuż przed Bożym Narodzeniem przedstawia nam wiarę kobiet, które dla swego planu wybiera Bóg. Przed nami święta. Są tuż, tuż. Oby te wszystkie koncerty adwentowe, przepiękne pieśni, które i wy, nasi drodzy Goście, nam dziś tak pięknie zaśpiewaliście, oby to wszystko co na święta już wskazuje, mogło nas zachęcać do przeżywania ich istoty – że Bóg dla nas przychodzi na ten świat, by być naszym Ratownikiem od skazy, deformacji i śmiertelności. Oby zachętą dla nas była postawa tych dwóch pań sprzed wieków, obu brzemiennych, których świadectwa może właśnie dlatego warto posłuchać, bo ich dusze nastrojone są na szczególne frekwencje i przekazują i nam coś ważnego. Przyjmijmy to ich świadectwo o Tym, który oto dla nas, dla mnie i dla ciebie się rodzi.
Nejnovější komentáře